Stop Fermom: W tym roku w rejonie Żuromina problem z ptasią grypą pojawił się na nieznaną dotąd skalę. Od lat walczy Pani z fermami, które teraz, w dobie ogromnej skali epidemii, stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Gdzie popełniono błędy?
Burmistrz Żuromina Aneta Goliat: Sytuacja w Żurominie naprawdę jest bardzo trudna, jest to już i męczące i przerażające. Natomiast muszę podkreślić, że mając już w 2007 w Żurominie poważny problem z ptasią grypą, nikt nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. Co więcej, powstało od tego czasu jeszcze więcej chlewni i kurników wielkopowierzchniowych. Skala epidemii jaka przetoczyła się przez całą Polskę, a w szczególności region Żuromina, gdzie zagęszczenie ferm jest największe w kraju, to konsekwencja zaniedbań sprzed lat i zgody na postępujące wciąż pogłębianie tego kryzysu przez budowę nowych ferm.
Stop Fermom: Problem dużej liczby ferm narastał latami. Jak mieszkańcy zapatrywali się na wzrost koncentracji ferm w sąsiedztwie ich domów i gospodarstw?
Aneta Goliat: Zostałam burmistrzem w roku 2014 w grudniu, kiedy w rejonie Żuromina wszyscy odczuwaliśmy już konsekwencje dużego nagromadzenia ferm w naszym rejonie. Pierwsza najważniejsza uchwała, jaką przedstawiłam radzie miejskiej, to była uchwała o planach zagospodarowania przestrzennego na terenie miasta i gminy Żuromin, które uniemożliwiałyby budowanie dużych kurników i chlewni. Udało się. Plany miejscowe obowiązują i regulują powstawanie nowych obiektów. Problem funkcjonujących już ferm niestety nie zniknął, ale udało się powstrzymać budowę kolejnych ferm.
Stop Fermom: Czyli uchwalanie planów miejscowych to najlepsza strategia w walce z fermami przemysłowymi?
Aneta Goliat: Wielokrotnie podkreślam, że plany miejscowe to jedyne narzędzie w ręku burmistrza, które pozwala ograniczyć tak skumulowaną masową produkcję zwierząt. Zresztą w podjęciu prac nad planami miejscowymi dla Żuromina bardzo wspierali mnie mieszkańcy miasta i gminy Żuromin. Przychodzili na sesje, wyrażali swoje obawy, swój strach przed tym co się tu dzieje, przed rosnącą koncentracją takich obiektów – zarówno kurników jak i chlewni.
Stop Fermom: Wspominała Pani, że kryzys z ptasią grypą w rejonie Żuromina pojawił się już w 2007 roku?
Aneta Goliat: Dla nas, mieszkańców gminy Żuromin, sytuacja w 2007 była jeszcze poważniejsza niż dziś, ponieważ wszystkie drogi dojazdowe były całodobowo kontrolowane. Część z nich była niedostępna. Na drogach rozłożone były maty dezynfekcyjne. Nie można było swobodnie poruszać się po terenie gminy. W urzędzie również pracownicy pełnili całodobowe dyżury. Wielu z nich przypomina mi dziś te wydarzenia. Ta sytuacja wszystkich wówczas zaskoczyła. Minęło jednak czternaście lat od tamtych wydarzeń. Zapytam więc jeszcze raz, dlaczego pozwolono by powstało jeszcze więcej potężnych obiektów hodowlanych? Przecież dzisiaj problem mają zarówno mieszkańcy, jak i sami hodowcy. Myślę, że gdyby wyciągnięto wówczas wnioski i wprowadzono odpowiednie wymagania regulujące budowę nowych ferm, nie mielibyśmy dziś do czynienia z taką tragedią.
Stop Fermom: Mówi Pani nie tylko o działaniach na szczeblu lokalnym, ale i o koniecznych rozwiązaniach systemowych. Co można zrobić, żeby przygotować się na kolejną falę epidemii?
Aneta Goliat: Na poziomie lokalnym, w całym kraju, powinniśmy ograniczać budowę nowych ferm miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. To jednak nie wystarczy, dlatego faktycznie równolegle musimy podjąć dyskusję o rozwiązaniach systemowych. W sytuacji, w której do odbioru są tak potężne obiekty, inwestorzy muszą być zobligowani do udzielenia informacji w jaki sposób będą utylizowali martwe zwierzęta w przypadku epidemii. W przeciwnym razie tworzymy poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Tak jak to obserwowaliśmy w powiecie żuromińskim i mławskim. Dziś jako mieszkańcy narażonego obszaru żyjemy w ciągłym strachu przed wybuchem kolejnej epidemii na fermach i przed tym, w jaki sposób władze będą tym kryzysem zarządzać. Wystarczy wspomnieć propozycję grzebowisk i zakopania milionów zwierząt na terenach, w pobliżu których żyjemy. Tu w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Na terenie gminy Żuromin, ale myślę, że też żadnej innej, nie ma takiego miejsca, gdzie moglibyśmy o takim grzebowisku mówić. Jednocześnie problem sam nie zniknie. Przeciwnie, będzie narastał wraz z każdą kolejną zgodą wydaną na budowę jeszcze jednej przemysłowej fermy.
Stop Fermom: Czy w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusów między fermami mogłaby pomóc dekoncentracja ferm, zwiększenie odległości między fermami? Być może rząd mógłby też wesprzeć hodowców w przebranżowieniu się na inną działalność, która nie wiązałaby się z takim ryzykiem, jak w przypadku intensywnej hodowli kur?
Burmistrz: Dzisiaj już każde rozsądne, mądre rozwiązanie, powinno być brane pod uwagę. Kiedy o naszym problemie z fermami rozmawiam z parlamentarzystami, to zawsze proszę, żeby przyjechali i zobaczyli na własne oczy jak to u nas wygląda. Tego się przecież nie da opowiedzieć. To robi potężne i straszne wrażenie. Mówi się czasami o tzw. “ptasich miasteczkach”. Cóż, mamy takie ptasie miasteczko na terenie powiatu. Miejsce gdzie wyludniły się wioski, bo jakiś inwestor stracił wszelki umiar i doprowadził do sytuacji, w której kurników jest tak dużo, że nie da się już obok żyć. Rozumiem, że niektórym pieniądze przysłaniają cały świat, ale to ostatecznie prowadzi do katastrofy. Widzimy to doskonale na przykładzie tegorocznej epidemii. Z drugiej strony, czy nie po to mamy rząd, a także władze samorządowe, lokalne, by działali w naszym imieniu i powstrzymywali takie tragedie?
***
Aneta Goliat pełni funkcję Burmistrz Gminy i Miasta Żuromina od 2014. Jednym z głównych postulatów w jej kampanii wyborczej było rozwiązanie problemu dużej koncentracji ferm w rejonie Żuromina. Dotrzymała złożonych mieszkańcom obietnic. Z jej inicjatywy teren gminy został objęty miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, które uniemożliwiają dziś budowę nowych wielkopowierzchniowych ferm.