Jak podaje portal tygodnik-rolniczy.pl, w ciągu paru najbliższych lat firma Cedrob w ramach umów o tucz kontraktowy planuje postawić tuczarnie na miliony świń. Firma chce wybudować przy udziale rolników co najmniej 500 tuczarni po 2000 świń każda. Przy założeniu 3,3 cykli rocznie, inwestycja obejmie ponad 3 miliony zwierząt.

Tucz kontraktowy: kto zyskuje, a kto traci

Program tuczu kontraktowego zakłada zawieranie trójstronnych umów pomiędzy firmą, rolnikiem i bankiem. W ramach umowy firma dostarcza rolnikowi warchlaki o wadze 30 kg, paszę i zapewnia opiekę weterynaryjną. Obowiązkiem rolnika jest tuczenie warchlaków do wagi 115 kg i odsprzedanie ich firmie. Rolnik musi przy tym utrzymać wpisane w umowę wskaźniki, przede wszystkim zużycie paszy oraz upadki.

Do prowadzenia nowoczesnej produkcji niezbędne jest postawienie nowej chlewni. Koszt budowy szacowany jest na 1,8 mld zł. Spłata zaciągniętego kredytu musi nastąpić w ciągu 15 lat i prawie w całości obciąża rolnika (90% rolnik, 10% firma).

Ponadto po stronie rolnika leży kwestia zagospodarowania ogromnych ilości odchodów zwierzęcych. I tu sprawa zaczyna brzydko pachnieć, o czym zdążyli się już przekonać ludzie mieszkający w sąsiedztwie ferm przemysłowych zwierząt.

Narastający sprzeciw społeczny

Pomysł na tucz kontraktowy przedstawiony rolnikom w marcu tego roku w miejscowości Starorypin w województwie kujawsko-pomorskim, nie jest nowy. W powiecie żuromińskim mieszkańcy od paru lat odczuwają konsekwencje chowu dziesiątek tysięcy zwierząt stłoczonych na małej powierzchni. Na 800 km2 jakie obejmuje powiat, utrzymuje się 56 tysięcy sztuk bydła, 600 tysięcy świń i blisko 20 milionów sztuk drobiu. Mieszkańców jest najmniej – 40 tysięcy.

Większość świń hodowanych jest w ramach tuczu kontraktowego. Prosięta sprowadzane są między innymi z Danii, Niemiec, Holandii, Litwy czy Łotwy. Tuczone są w Polsce w cyklu, który trwa około 3 miesięcy. W tuczu kontraktowym chodzi o wyprodukowanie ogromnej ilości surowca, głównie na eksport.

Polska gospodarka rolna oparta na indywidualnych gospodarstwach rodzinnych zaczyna przekształcać się w rodzaj uciążliwego przemysłu. Budzi to sprzeciw lokalnych społeczności. Nasilają się konflikty społeczne. Ludzie protestują, bo mają świadomość problemów z odorem i innymi skutkami działalności ferm przemysłowych dla środowiska – zanieczyszczeniem wód, gleby i powietrza. Boją się też o zdrowie swoje i swoich dzieci.

Problem dostrzega również Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi: „Obraz bezkresnych pól z monokulturowymi uprawami, gigantycznych ferm niosących zagrożenie dla środowiska, wyludnionych wsi i zanikającego w nich życia społecznego chyba nikogo już dzisiaj nie pociąga, nawet posiadaczy wielkoobszarowych gospodarstw. Bez żywotnej wsi rolnictwo nie ma przyszłości, ale i bez rolników obszary wiejskie ulegną degradacji” – czytamy w Programie MRiRW na lata 2015-2019.

Na koniec pozostaje nam postawić pytanie – dokąd zmierza polska wieś?

Na podstawie: http://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/zwierzeta/beda-tuczarnie-na-milion-swin/

https://www.topagrar.pl/articles/top-swinie/niczym-w-tuczlandii/

http://www.minrol.gov.pl/Ministerstwo/Biuro-Prasowe/Informacje-Prasowe/Program- Dzialan-MRiRW-na-lata-2015-20192