26 września 2018 roku w Marzeninie, gm. Września, odbyło się seminarium “Przyszłość polskiej wsi – mieszkańcy wobec ferm futrzarskich.” Zarówno naukowcy, jak i mieszkańcy, wyrazili szereg obaw wynikających z funkcjonowania tej branży.
Wieś nie chce ferm
Podczas prezentacji Jarosława Urbańskiego, współautora raportów “Mieszkańcy wobec ferm zwierząt futerkowych. Raport z badań w gminach: Czerniejewo, Koźmin Wielkopolski, Nowogard” oraz “Ocena sytuacji branży hodowli zwierząt futerkowych” zapoznaliśmy się z wynikami badań przeprowadzonych w trzech zafermionych gminach. Większość mieszkańców tych gmin popiera zakaz hodowli zwierząt na futro. Straty generowane przez ten przemysł przeważają nad ewentualnymi zyskami. Na sali obecni byli również pracownicy ferm norek, którzy mogli zapoznać się z najnowszymi wynikami badań dotyczących zagrożeń zdrowotnych generowanych w ich miejscach pracy. Jarosław Urbański wskazał na niskie płace, złe warunki pracy w tego typu zakładach. Podkreślał, że w przypadku zamknięcia ferm futerkowych nie można dopuścić do sytuacji, w której pracownicy nie otrzymają wsparcia podczas zmiany miejsca zatrudnienia.
Fermy powodują plagowe ilości much
Etymolog, dr Agata Piekarska udowodniła, że skutki w postaci zmuszenia mogą być odczuwane nawet w odległości 4 km od ferm. Plagowe ilości much stanowią poważne zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne dla ludzi. Muchy roznoszą więcej zarazków niż karaluchy. Niestety wszelkie próby walki z odorem czy zmuszeniem kosztują i to niemało, dlatego hodowcy wolą przerzucić koszty funkcjonowania ferm na społeczności lokalne.
Hodowcy przerzucają ukryte koszty na społeczeństwo
Podczas prezentacji kolejnego prelegenta Macieja Słowińskiego, mieszkańca pobliskiej wsi Gulczewa, zapoznaliśmy się z uciążliwościami z jakimi borykają się mieszkańcy:
- Smród
- Zanieczyszczenie wód
- Owady
- Uciekające norki
- Niszczenie zabytków
- Spadek cen nieruchomości
- Wyludnianie wsi
Maciej Słowiński wraz z mieszkańcami podkreślali, że istniejące fermy zabiły możliwość rozwoju agroturystyki, ekorolnictwa czy drobnego handlu i usług w rejonie. Zamiast rozwoju jest tylko uciążliwe sąsiedztwo.
Chów przemysłowy nie dba o dobrostan zwierząt
Kolejna prelegentka, prof. UAM dr hab. Hanna Mamzer, skupiła się na dobrostanie zwierząt. Fermy przemysłowe nie są wstanie zapewnić potrzeb gatunkowych zwierzętom, ponieważ kierują się zyskiem. Łatwiej dostosować ciała zwierząt do funkcjonowania ferm niż odwrotnie, dlatego powszechnymi zabiegami na fermach jest przycinanie dziobów kurom czy obcinanie ogonków prosiakom. Taniej jest zmieniać ciała zwierząt niż powiększać im przestrzeń czy zapewniać dostęp do świeżego powietrza i wybiegów.
RPO wspiera mieszkańców
Ostatnim zaproszonym gościem był Łukasz Kosiedowski, przedstawiciel Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Biuro RPO wspiera mieszkańców w blokowaniu ogromnej fermy drobiu, która ma powstać w sąsiedztwie dwóch potężnych ferm norek. Dla mieszkańców byłaby to zagłada. Pan Łukasz Kosiedowski wyraził solidarność z mieszkańcami oraz dał nadzieję na zatrzymanie budowy olbrzymiej fermy.
Na sali obecny był również dr Tadeusz Jakubowski, który starał się bronić branży, jednak podczas rozmowy dane przedstawione przez naukowców oraz doświadczenia mieszkańców nie pozostawiły żadnych złudzeń. Przemysł futerkowy od dawna bogaci się kosztem mieszkańców i zwierząt, nie dbając o środowisko. Pomimo zaproszenia, na spotkaniu nie pojawił się Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jan Ardanowski. Mieliśmy nadzieję, że tym razem Pan Minister zechce porozmawiać z mieszkańcami wsi a nie tylko z hodowcami. Podczas seminarium zabrakło także przedstawiciele lokalnej władzy.