Przyszłość Żeszczynki, pięknej wsi położonej w województwie lubelskim, stoi pod znakiem zapytania. Ma tu powstać gigantyczna ferma drobiu na ponad milion ptaków. Mieszkańcy nie godzą się na inwestycję Wipaszu – jednej z największych firm drobiarskich w Polsce. Pragną zachować dotychczasowy, ekologiczny charakter Żeszczynki. Choć inwestor zapewnia, że ferma będzie nowoczesna i bezpieczna, protestujący mieszkańcy nie mają wątpliwości, że produkcja brojlerów na tak dużą skalę wpłynie negatywnie nie tylko na ich środowisko, ale też zdrowie żyjącej tu społeczności.
Ogromna ferma w malutkiej wsi
Wieś Żeszczynka położona jest w gminie Sosnówka na lubelszczyźnie. Liczy blisko 300 mieszkańców. Wszystkim zależy tu na cennym, lokalnym ekosystemie oraz zrównoważonym rozwoju wsi. Wielu mieszkańców prowadzi ekologiczne gospodarstwa w zgodzie ze środowiskiem. Lokalni rolnicy hodują na własne potrzeby bydło opasowe, krowy mleczne, kury i króliki. Podkreślają jednak, że te gospodarstwa nie tylko nie naruszają równowagi tutejszego ekosystemu, ale są też prowadzone z poszanowaniem dobrostanu zwierząt, tak obcego hodowli przemysłowej. Warto zresztą dodać, że obecnie w rejonie nie funkcjonują żadne zakłady przemysłowe. To dlatego mieszkańcy walczą by nie uchylić furtki podobnym inwestycjom. Jak podkreślają, zdają sobie sprawę z mechanizmów powstawania fermowych zagłębi i chcą uchronić Żeszczynkę przed podobnym losem.
Firma Wipasz planuje wybudować w Żeszczynce 16 kurników. Roczna obsada na tak dużej fermie przekroczyłaby 8 milionów kurcząt. Jak poinformowali nas liderzy protestu, ferma ma być postawiona na działkach jednego z mieszkańców, który na podstawie umowy notarialnej z Wipaszem dokona sprzedaży gruntów jeśli wszystkie decyzje dla inwestycji będą pozytywne. W przypadku decyzji negatywnych do sprzedaży nie dojdzie.
Taka forma umowy z rolnikiem jest też dla inwestora bardzo korzystna z perspektywy podatkowej. Mieszkańcy podkreślają, że grunty pod planowaną inwestycję, jako część gospodarstwa rolnego, będą zwolnione z podatku. To kolejny argument, by nie wpuszczać inwestycji do Żeszczynki – gmina nie będzie miała z tej inwestycji żadnych korzyści. Poniesie jedynie szereg ukrytych kosztów – środowiskowych, zdrowotnych, związanych ze spadkiem cen gruntów i nieruchomości i zahamowaniem rozwoju gminy, która ma niewątpliwie ekologiczny charakter.
Czego obawiają się mieszkańcy?
Gdyby doszło do budowy przemysłowej fermy Wipaszu w Żeszczynce, negatywne konsekwencje trudno nawet oszacować. Nie tylko dlatego, że w Polsce niewiele jest podobnych inwestycji, położonych tak blisko zabudowy mieszkalnej, ale też dlatego, że nie jest prowadzony monitoring wpływu przemysłowych ferm na zdrowie mieszkańców wsi. Choć jednocześnie wiadomo, że takie fermy mogą być źródłem emisji ponad 400 różnych substancji chemicznych, w tym amoniaku, tlenków siarki czy metanu, co stwarza poważne ryzyko chorobotwórcze. Duże natężenie szkodliwych substancji może powodować rozwój alergii, chorób układu oddechowego, a także powstawanie komórek nowotworowych. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy boją się o zdrowie swoje i swoich dzieci.
Cytaty z wypowiedzi mieszkańców protestujących przeciwko fermie Wipaszu planowanej w Żeszczynce:
Podczas pierwszego i jedynego jak dotąd spotkania przedstawicieli firmy Wipasz z mieszkańcami, inwestor nie potrafił wskazać żadnych konkretnych korzyści, które wieś miałaby z budowy fermy. Z pewnością taką korzyścią nie byłyby 3 miejsca pracy, o których mowa jest w raporcie opisującym oddziaływanie planowanej fermy na środowisko. Przedstawiciel Wipaszu zaproponował też mieszkańcom dostęp do nawozu z fermy. Na tą kuriozalną propozycję lokalni rolnicy odpowiedzieli tylko, że go nie potrzebują.
Na temat wpływu jaki przemysłowa ferma drobiu może mieć na otoczenie, wypowiedział się również dr Jerzy Kupiec z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu:
Ferma przemysłowa zniszczy lokalne gospodarstwa i ekosystem
We wsi Żeszczynka funkcjonuje wiele gospodarstw ekologicznych oraz agroleśnych. Mieszkańcy dbają o to, aby ich gospodarstwa wywierały niewielki wpływ na lokalne środowisko. Z poszanowaniem ekosystemu prowadzą m.in uprawy ziół, w tym jedyne na świecie uprawy miodunki, maliny moroszki oraz przytarcznika leśnego. Znajdują się tu również sady jabłonne, uprawy borówek, nasion dyni i wielu innych cennych roślin. zwierząt. Mieszkańcy boją się, że funkcjonowanie fermy spowoduje niszczenie ich upraw, które są również dorobkiem i sposobem na zarobek.
Mieszkańcy obawiają się naruszenia środowiska w obrębie całej gminy, a nie tylko Żeszczynki, w której miałaby stanąć ferma. Wiedzą doskonale, że zasięg oddziaływania tak dużej inwestycji będzie większy i może negatywnie wpłynąć na środowisko w pobliskich sołectwach. Warto tu podkreślić, że okolica jest bogata w różnorodne gatunki dzikich zwierząt, w tym m.in. łosie, bobry, pszczoły czarne, płazy, jak grzebiuszka, oraz wiele gatunków ptactwa, by wymienić tylko puszczyka, sowę uchatą i orlika krzykliwego. W gminie żyje także 40 par lęgowych czajki, a na przelotach sezonowych zatrzymuje się tu blisko tysiąc osobników siewek złotych.
Około 1,5 km od miejsca planowanej fermy, na terenie lasów państwowych, znajduje się pomnik przyrody – dąb szypułkowy, którego obwód wynosi aż 4,5 m. Miejsce ze względu na znaczne walory przyrodnicze nazywane jest “Uroczyskiem Małgorzacin”. Las jest zasobny w dziką zwierzynę, drzewa zarastają porosty. To wszystko byłoby zagrożone, gdyby doszło do budowy przemysłowej fermy.
Mieszkańcy nie zgadzają się na postawienie kurników.
Niezwłocznie po ogłoszeniu informacji o planach budowy fermy, mieszkańcy zjednoczyli się i rozpoczęli masowe protesty. W ciągu 4 dni mobilizacji zebrali ponad 1000 podpisów osób, które są przeciwko inwestycji. Udało im się również zainteresować sprawą media, które szeroko rozpisują się o planach tej kuriozalnej inwestycji. Protest mieszkańców relacjonowały również media publiczne, które zrealizowały w Żeszczynce dwa reportaże.
Liderzy protestu zgłosili się również o pomoc do naszej koalicji. Ze względu na ogromną skalę inwestycji i jej kontrowersyjną lokalizację, zdecydowaliśmy się wesprzeć protestujących mieszkańców prawnie i przystąpić do postępowania ws. budowy fermy. Jak komentuje Bartosz Zając, “inwestycja planowana w Żeszczynce przez Wipasz, to kolejny próba przekształcenia tego regionu w fermowe zagłębie przemysłowych kurników. W ubiegłym roku podobną inwestycję Wipasz chciał zrealizować w Rossoszu. Wszyscy w tym rejonie zdają sobie sprawę, że pojedyncza ferma, to tylko forpoczta dla utworzenia tu drobiarskiego zagłębia. Niedawno Wipasz wybudował w Międzyrzecu Podlaskim dużą ubojnię. Prawdopodobnie w najbliższych latach wszystkie gminy w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od tego zakładu, będą się więc mierzyć z podobnymi problemami, co dziś społeczność Sosnówki.”
Przypominamy, że dopóki w Polsce nie zostanie wprowadzona ustawa odległościowa, mieszkańcy wsi takich jak Żeszczynka, skazani będą na samotną walkę, pomoc mediów i organizacji pozarządowych. Obowiązujące w Polsce prawo nie dorasta dziś do rozmiarów przemysłowych inwestycji jakie zaczęły dominować w produkcji zwierzęcej. Problem ten jest jednak konsekwentnie ignorowany przez rząd troszczący się rzekomo o polską wieś i polskich rolników.