W sercu Jury Krakowsko-Częstochowskiej, w gminie Włodowice, rozgrywa się kolejny rozdział walki o przyszłość polskiej wsi i cennych przyrodniczo terenów. Mieszkańcy miejscowości Włodowice stanowczo sprzeciwiają się planom budowy ogromnej fermy kurczaków brojlerów – inwestycji, która miałaby powstać w bezpośrednim sąsiedztwie ich domów, pól i cenionych turystycznie ostańców skalnych. Inwestycja zakłada chów około 2 milionów kurczaków rocznie.

Przemysł w sercu przyrody

Inwestor planuje budowę fermy na terenie o wyjątkowych walorach krajobrazowych i przyrodniczych. Jura Krakowsko-Częstochowska to miejsce, które od lat przyciąga miłośników wspinaczki, rowerzystów, rodziny z dziećmi i wszystkich, którzy szukają kontaktu z naturą. Niedaleko planowanej inwestycji znajdziemy Park Krajobrazowy Orlich Gniazd, obszary Natura 2000 i liczne szlaki turystyczne. Ferma ma pomieścić aż 1152 DJP w jednym, 6-tygodniowym cyklu produkcyjnym, co oznacza blisko 300 tysięcy kurczaków jednocześnie. Rocznie będzie siedem cykli produkcyjnych. Taka ilość zwierząt nie tylko generuje ogromne ilości zanieczyszczeń i uciążliwości zapachowych, ale wymaga ciągłego zaopatrywania w surowce, które przewożone są przez ciężkie pojazdy.

Ostoja dzikiej przyrody i godne życie – mieszkańcy Włodowic mają o co walczyć

Absurd planowania przestrzennego i pytania o MPZP

Właściciel istniejącej już w tej miejscowości przemysłowej chlewni w 2018 roku otrzymał negatywną decyzję środowiskową na rozbudowę, ponieważ ówczesny Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP) nie dopuszczał takiej możliwości. Mieszkańcy pytają dziś wprost: co się zmieniło, że teraz podobna inwestycja jest możliwa?

Zdaniem mieszkańców raport środowiskowy przedstawiony przez inwestora jest nierzetelny i niekompletny. Można w nim znaleźć zapis, że „nie przewiduje się kumulacji oddziaływań na środowisko w związku z eksploatacją przedmiotowej instalacji”, chociaż obok miejsca wyznaczonego na budowę fermy drobiu działa już ogromna tuczarnia przemysłowa świń. „To poważna wada prawna, bo już sama ferma świń czasem sprawia, że przez smród rezygnujemy z rodzinnego spaceru. Jak dojdzie jeszcze ferma kurza, to będziemy tutaj mieli wspaniały aromat. Wiemy od mieszkańców [innych miejscowości sąsiadujących z fermami kurzymi], że mają problem ze szczurami i muchami” – mówią protestujący.

Istniejąca już we Włodowicach hodowla trzody, która budzi zastrzeżenia mieszkańców gminy

Koniec turystyki w regionie i spadek wartości gruntów

Mieszkańcy argumentują, że inwestycja jest sprzeczna z turystycznym i agroturystycznym kierunkiem rozwoju gminy i zniszczy niepowtarzalne walory regionu. „Obok jest zalew, odbywają się różne imprezy integracyjne, mają powstać nowe ścieżki rowerowe. Tu są osoby, które prowadzą turystykę i szkoły wspinaczkowe. I jak to ma funkcjonować w tym smrodzie? Nikt nam nie kupi działek, które ewentualnie byśmy mogli sprzedać.” – stwierdzają. Bartosz Zając, aktywista Stowarzyszenia Otwarte Klatki, obawy mieszkańców uważa za zasadne. „Zleciliśmy rzeczoznawcy majątkowemu zaopiniowanie wpływu istnienia kurników przemysłowych na spadek wartości nieruchomości w innej miejscowości w Polsce. W odległości kilometra od fermy – czyli takiej, jaka planowana jest przy inwestycji we Włodowicach – spadek wartości nieruchomości wynosił 80%. Domów w bezpośrednim sąsiedztwie fermy praktycznie nie da się sprzedać. Ludzie nie chcą mieszkać w takim miejscu, nie chcą podejmować ryzyka dla siebie i swoich rodzin.” – mówi Bartosz Zając.

Zagrożenia nie tylko dla komfortu życia, ale też zdrowia

Mieszkańcy nie obawiają się tylko o odory, ale również o to, że ferma będzie emitowała inne zanieczyszczenia, które choć nie śmierdzą, stanowią zagrożenie dla zdrowia. Wskazują głównie na bioaerozole, które mogą odgrywać istotną rolę w przenoszeniu chorób alergicznych, zakaźnych, a nawet przyczyniać się do epidemii. Powstające na fermach cząstki (np. pyłu) są dobrym nośnikiem dla patogennych mikroorganizmów, a stężenia niektórych patogenów są bardzo wysokie nawet w oddaleniu od ferm [1]. – „To nie jest tylko smród, to są bioaerozole, które zawierają bakterie, grzyby, wirusy, toksyny. To jest coś, co wpływa na zdrowie człowieka, ale żeby to zbadać są potrzebne pieniądze. My nie mamy środków, żeby to zbadać. Inwestor ma środki, ale on nie ma interesu w tym [zlecaniu badań].” – mówią mieszkańcy.

Istnieją również wątpliwości dotyczące poboru wody przez fermę, zwłaszcza w obliczu problemów z dostępem do wody na pobliskim osiedlu Skarpa. Jego mieszkańcy już dziś zgłaszają problemy z ciśnieniem w kranach. Pod znakiem zapytania stoją też alternatywne ujęcia wody dla kurników. Według doniesień woda z odwiertów wykonanych przy istniejącej już świniarni nie jest zdatna do spożycia.

Mieszkańcy stanowczo sprzeciwiają się planom budowy ogromnej fermy

Zyski dla hodowców. Koszty przenoszone na mieszkańców. 

Drastyczny spadek wartości nieruchomości, codzienny smród i obawa o szkodliwe substancje w glebie czy wodzie, to jednak nie wszystko. Mieszkańców i samorządowców niepokoją ukryte koszta przenoszone na gminę, takie jak niszczenie dróg przez ciężki transport. Strat nie rekompensują wpływy z podatków, ani miejsca pracy, o których często mówią przedstawiciele przemysłu. Nowoczesne wielkoprzemysłowe fermy są zautomatyzowane i do ich funkcjonowania nie potrzeba wielu pracowników. Jak wynika z raportu inwestora, na fermie która miałaby powstać we Włodowicach, zatrudnionych zostanie zaledwie 6 osób [2].

Kolejna ferma w okolicy z pewnością nie zachęci młodych ludzi do osiedlania się na tym terenie. Przeciwnie – wielu z nich będzie szukać miejsc bardziej przyjaznych do życia i rozwoju. Sama planowałam powrót w rodzinne strony, jednak w obecnej niepewnej sytuacji, nie jestem w stanie podjąć takiej decyzji. Nie chciałabym inwestować czasu i środków w przeprowadzkę do miejsca, gdzie otwarcie okien, wycieczka rowerowa czy zwykły spacer staną się uciążliwe.” – komentuje pani Marzena, która dołączyła do protestu, bo we Włodowicach jest jej dom rodzinny.

Mieszkańcy Włodowic zwracają uwagę, że podczas gdy środowisko naturalne i oni sami będą ponosić koszty związane z funkcjonowaniem przemysłowych kurników, to sam inwestor tego nie odczuje. Nie jest mieszkańcem gminy – mieszka 10 km od planowanej fermy. „Dlaczego nie wybuduje tego obok swojego miejsca zamieszkania?” – pytają.

„Nie pozwolimy zniszczyć naszej Jury!”

Mieszkańcy Włodowic od początku aktywnie uczestniczą w procedurze środowiskowej. Złożyli liczne uwagi do raportu środowiskowego, wskazując m.in. na poważne zagrożenia dla wód podziemnych, czystości powietrza, gleby oraz zdrowia ludzi i zwierząt. Nie zgadzają się na życie w ciągłej obawie o swoje zdrowie. Las otaczający projektowaną brojlernię stanowi miejsce relaksu nie tylko dla okolicznych mieszkańców, bo istnieją  tam szlaki turystyczne i ścieżki rowerowe, a teren ten obejmuje ponadnormatywne emisje gazów i pyłów z projektowanej brojlerni. Czy zatem szlaki turystyczne i rowerowe będą zamknięte, by nieświadomi zagrożenia spacerowicze, rowerzyści i grzybiarze nie narażali swojego zdrowia? Chcemy mieszkać w czystym środowisku, spacerować po lesie i zbierać grzyby w nieskażonym środowisku.” – komentuje mieszkanka Włodowic.

Co dalej?

Społeczność Włodowic nie zamierza się poddawać. Mieszkańcy składają w tej sprawie kolejne pisma do gminy, a także starają się zainteresować problemem organy opiniujące i media. Zapowiadają również kolejne działania. Są zdeterminowani i liczą na wsparcie organizacji społecznych oraz wszystkich, którym leży na sercu przyszłość polskiej wsi i przyrody. 

Zachęcamy do udostępniania tego artykułu i wsparcia mieszkańców Włodowic w walce o zachowanie unikalnego charakteru Jury Krakowsko-Częstochowskiej! 

Przypisy:

[1] dr inż. Jerzy Mirosław Kupiec, Analiza raportu „Bezpieczne odległości od zabudowań dla przedsięwzięć, których funkcjonowanie wiąże się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej”, Poznań, 2022
[2] Pweko Inżynieria Środowiska, Raport o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko dla przedsięwzięcia pn. „Budowa fermy chowu drobiu – brojlerów kurzych w miejscowości Włodowice, gmina Włodowice o łącznej obsadzie 1 152 DJP”

Wszystkie zdjęcia opublikowane w artykule otrzymaliśmy od mieszkańców Włodowic.